Sobotnie, ciepłe, leniwe październikowe przedpołudnie. Patrząc na łagodne krzywieckie wzgórza otulone słońcem i czerwienią liści… w redakcji z dala od miejskiego zgiełku w Krzywczy czekam na spotkanie z Wojciechem Bakunem. Kim jest młody prezydent, który z tak spektakularnym sukcesem wygrał rok temu wybory na prezydenta Przemyśla? Czy rok prezydentury to rok sukcesów, czy może porażek? O marzeniach, dokonaniach i bieżących działaniach będzie ta rozmowa. Przy kominku i kilku kawach udało mi się porozmawiać na wszystkie zaplanowane tematy. Zapraszam do lektury.
Red. Mija rok od kiedy został Pan Prezydentem Miasta Przemyśla. Pańskie zwycięstwo było bardzo spektakularne, zresztą podobnie jak i wcześniej wygrane wybory do Sejmu RP. Pięć lat temu w Przemyślu niewielu wiedziało o Pańskim istnieniu. Jest Pan dzieckiem szczęścia? W czepku urodzonym?
WB. Tak bym się nie określił /śmiech/. Owszem wyborach do Sejmu udało mi się zdobyć mandat głównie dzięki społecznemu oczekiwaniu, szczególnie jego młodej części na zmianę systemu, ukrócenia partyjniactwa i wprowadzenia okręgów jednomandatowych. Nie bez znaczenia też była tu osoba lidera Pawła Kukiza. Przez cztery lata w parlamencie starałem się udowodnić swoją pracą i zaangażowaniem, że na ten mandat zaufania zasłużyłem. Wybory samorządowe pokazały natomiast, dwie rzeczy: po pierwsze to, że udało się wokół mojej osoby i proponowanych prze zemnie zmian zbudować szeroki front poparcia wielu środowisk i osób indywidualnych. Po drugie; jak bardzo społeczeństwo Przemyśla miało dość poprzedniej władzy. Porażka PiSu była odzwierciedleniem nastrojów, które w ostatnich latach przybrały na sile, by wylać się z całą mocą podczas wyborów w 2018 r.
Red. Zmiany są dobre jeśli wynika z nich coś dobrego. Rozbudził Pan potężnie oczekiwania społeczne. Szczególnie te związane z funkcjonowaniem urzędu. Czy coś z nich udało się osiągnąć? Na mieście słychać różne głosy. Dochodzą do mnie też sygnały niezadowolenia, rozminięcia oczekiwań z działaniami.
WB. Też uważam, że jeśli coś zmieniać to tylko na dobre. Owszem zniechęcenie do poprzedniej władzy i wiara, że jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki w kilka miesięcy uda się naprawić wieloletnie zaniedbania jest pochlebiająca ale w realnym życiu niemożliwa. Wielu po wygranych wyborach uważało, że powinienem wszystkich pozwalniać i zastąpić nowymi lepszymi ludźmi. Niestety ciągle pokutuje w ludziach przeświadczenie, że wystarczy zmienić człowieka i uzdrowi się wszystko. To tak nie działa. Inni natomiast zarzucali mi, że zmiany kadrowe jakie przeprowadziłem są niesprawiedliwe i polityczne. Ciężko znaleźć tu złoty środek. Zmiany jednak musiały nastąpić. Rozpoczęte od urzędu, tak samo jak i oszczędności, bo finanse miasta jakie zastaliśmy okazały się dramatyczniejsze niż zakładaliśmy. Zaczęliśmy od samych siebie. Ze względu na zmiany dotyczące wynagrodzeń wójtów, burmistrzów i prezydentów również i moje pobory uległy zmniejszeniu i obciążają budżet miasta znacznie mniej niż mojego poprzednika. Jest to oszczędność na poziomie 3,5 tys. brutto miesięcznie. Do tego podjęliśmy decyzję, że skoro prezydent zarabia mniej to wiceprezydent czy skarbnik też będą zarabiać mniej, to daje nam oszczędność na poziomie ok 10 tys. zł brutto w skali miesiąca. Oszczędność też zachowaliśmy likwidując stanowisko drugiego zastępcy prezydenta. Podjęliśmy również decyzję o likwidacji funkcji z-ców naczelników. Zlikwidowaliśmy 10 takich stanowisk. Zmniejszeniu uległa też liczba etatów z 331 na początku kadencji do poniżej trzystu w tej chwili. Na wynagrodzeniach samej kadry zarządzającej wygenerowaliśmy blisko 300 tys. zł oszczędności. Proces oszczędzania i podnoszenia efektywności pracy jak również zmiany w zarządzaniu trwają nadal.
Red. Czy mówienie, że finanse okazały się dramatyczne nie jest naiwnością? Czego się Pan spodziewał, przecież wszyscy wiedzieliśmy, że finanse nie mają się dobrze, To po co Pan się na to porywał, skoro wiedział, że jest tak źle?
WB. Jako społeczeństwo mamy zwyczaj narzekania i krytyki. Gorzej z wzięciem na siebie ciężaru odpowiedzialności. Oczywiście można było się na to nie porywać, ale czy to wówczas świadczyłoby o większej odpowiedzialności? Mając świadomość, że nieuchronnie zmierza to do katastrofy finansowej miasta? Ja wziąłem na siebie ten ciężar. Przed wyborami pewnych kwestii finansowych można było jedynie się domyślać. Realną wiedzę można mieć tylko wówczas gdy ma się do niej pełny dostęp, a ten się uzyskuje tak naprawdę dopiero z pozycji prezydenta. Kreatywna księgowość to jedno, a rzeczywisty obraz finansów jaki zastaliśmy to drugie. Ten niestety okazał się bardzo smutny. Fakt doprowadzenia w sposób świadomy do takiego zadłużenia miasta jest dla mnie nie do pojęcia. Trzeba było szybko działać. Zakasaliśmy rękawy i przystąpiliśmy do ciężkiej i żmudnej pracy. Jej efekty dostrzegalne są z wolna, a mieszkańcy chcieli by je widzieć bardzo szybko i ja to rozumiem. Naprawa podobnie jak leczenie to jednak długotrwały, nierzadko bolesny proces.
Red. Mówiąc o finansach, co dla Pana było największym zaskoczeniem?
WB. Generalnie to nic mnie nie zaskoczyło. Szokuje jednak fakt, że można było tak nieodpowiedzialnie zarządzać finansami. Nie rozumiem jak to się stało, że w budżecie na 2019 r. brakowało blisko 8 milionów zł na oświatę. Na tyle zostały niedoszacowane wydatki będące też mi.in. konsekwencją rządowej reformy oświaty. To było nasze pierwsze wielkie wyzwanie z którym przyszło się nam zmierzyć.
Red. Jak sobie poradziliście z tym problemem?
WB. Szukając oszczędności. Tylko tak można było podejść do tego tematu. Zadanie było nie lada trudne zważywszy na fakt, że właśnie na rok 2019 r. rata zobowiązań kredytowych do spłaty wynosiła ok 17 milionów zł. Poradziliśmy sobie oszczędzając i przesuwając środki oraz restrukturyzując kredyt. Oszczędności szukaliśmy wszędzie zaczynając od siebie, znaleźliśmy m.in. we wcześniej wspomnianych obniżonych kosztach osobowych. W przemyskim magistracie powołaliśmy zespół ds. zadań wspólnych z powiatem przemyskim. Celem tego zespołu było wypracowanie nowych reguł finansowania zadań, które ciążą na powiatach (zarówno ziemskim jak i grodzkim) i które są lub mogłyby być realizowane wspólnie. Dotyczy to między innymi takich jednostek jak Powiatowy Urząd Pracy, Przemyską Bibliotekę Publiczną oraz zadania Geologa Powiatowego. W wyniku tych negocjacji zaoszczędziliśmy własne koszty oraz częściowo pozyskaliśmy dodatkowe środki od powiatu. Zyskujemy dzięki temu corocznie dodatkowo około 450 tys. zł. Oszczędności naprawdę szukamy wszędzie. Nie omija to nawet takich obszarów jak wyjazdy służbowe moje czy mojego zastępcy, podczas których często korzystamy z prywatnych samochodów. Dzięki temu, iż byłem posłem, dożywotnio mogę korzystać z pokoju w hotelu sejmowym, dlatego moje pobyty służbowe w Warszawie odbywają się skromnym kosztem.
Red. Restrukturyzacja kredytu? Na czym mniej więcej ona w praktyce polega?
WB. Najprościej mówiąc, dotychczasowy kredyt zamieniliśmy na tańszy. Na 2019 r. wg starego kredytu była to kwota ok 17 milionów zł, na rok 2021 zaplanowana była na poziomie ok 21 mln zł, na 2022 rok wynosić miała aż blisko 28 mln zł. Dopiero po 2023 roku te raty byłyby lżejsze; zaplanowane na poziomie 6 mln zł. W wyniku restrukturyzacji, tj. przyjętego oprocentowanie WIBOR 1M+marża 0,49, bez prowizji, udało się zmniejszyć ratę kredytu za 2019 r. o blisko 2,5 mln zł, a np. w roku następnym ta oszczędność wyniesie 3 mln zł. Nowy kredyt jest dużo tańszy od poprzedniego, mimo że jest wydłużony w spłacie o dwa lata. Taki zabieg pozwolił nam też uzyskać dużo lepsze wskaźniku budżetu. Szkoda, że nie pomyślano o tym kilka lat temu, bo dzisiaj kondycja finansowa miasta byłaby dużo lepsza.
Red. To wydaje się być dość konkretnym sukcesem, ale co z inwestycjami, nowymi inwestorami? Wszyscy mówią, że ich ściągną, a ich jak nie było tak nie ma.
Wszystko po kolei. Ta kadencja to przede wszystkim oszczędności i przenoszenie ich na podtrzymanie rozpoczętych inwestycji. Zależy nam aby wszystkie zakończyć, by nie było z nimi tak jak z pawilonem na stoku, powszechnie zwany barakiem. Mam tu na myśli rewitalizację Zielonego Rynku, 2 Hale Sportowe, Inkubator… Trzeba dbać o to co się ma a jednocześnie inwestować. Odnośnie inwestorów, to proszę mi wierzyć stale szukamy, składamy wizyty, prowadzimy rozmowy. Szanse są, dla wielu jednak potencjalnych zagranicznych inwestorów blokadę stanowią nowe zapowiadane przez rząd obciążenia dla przedsiębiorców; wzrost składki ZUS i średniej krajowej. Na to trzeba jeszcze chwilę poczekać, ale rozmowy są i podstawy, że się uda także, ale to za wcześnie aby mówić o konkretach.
Red. Kredyty, edukacja to nie jedyne kłopoty pamiętam z początkiem roku głośną sprawę z MZK, narosło wokół niej wiele emocji, a po mieście krążyło wiele legend. Sama słyszałam o takiej, że MZK kupił lokalny przedsiębiorca? Czy ciemne chmury nadal wiszą nad tą spółką?
To fakt, że problemy spółki MZK, które zastałem już na początku kadencji były ogromne. Wystarczy powiedzieć, że już dwa tygodnie po objęciu urzędu negocjowałem spłatę zadłużenia wobec dostawcy paliwa. Należności wymagalne wynosiły prawie 1,8 mln zł i istniało realne zagrożenie wstrzymania dostaw paliwa, co spowodowałoby praktycznie zatrzymanie zakładu. Na dzień dzisiejszy spółka działa w miarę stabilnie, ale daleko jeszcze do pełnego uzdrowienia finansów MZK. Proces naprawy potrwa co najmniej kilka lat.
Red.Panie prezydencie bardzo wiele rozmawialiśmy o ważnych ale jednocześnie ciężkich, trudnych tematach. Zmierzając z wolna do końca rozmowy chciałam zapytać o pomysł na dalsze komunikowanie się z mieszkańcami. Wielu jest zawiedzionych brakiem komunikacji takiej jak w kampanii wyborczej. Brakuje im live chatów i bezpośredniego kontaktu.
WB. Tak ja też zauważyłem, że do live czatów trzeba powrócić. Wiadomo, że z uwagi na mój charakter pracy nie będą one zbyt często ale z pewnością powrócą. Ja mimo wszystko staram się na każdą wiadomość czy to nadesłaną e-mailem, czy messengerem zawsze odpowiadać. Więc nie jest to tak, że ja odciąłem się od bezpośrednich kontaktów z mieszkańcami. Z live chatów musiałem zrezygnować po objęciu funkcji prezydenta z prostej przyczyny pracowałem po kilkanaście godzin dziennie i zwyczajnie byłem tak wykończony, że brakowało sił i energii. Do prowadzenia live chatów trzeba wolnego umysłu i odpowiedniego wypoczynku, a sytuacja miasta była tak tragiczna, że moje live chaty byłyby jednym wielkim narzekaniem, a przecież nie o to chodzi aby się żalić ale o to by zakasać rękawy i wziąć się do roboty, naprawiać co zepsute, tworzyć nowe lepsze obyczaje, pomysły i wizje. Na tym się skupiam.
Red. Mówiąc o wizjach, to jakie ma wizje Wojciech Bakun a jakie marzenia? Mam na myśli oczywiście te związane z naszym miastem a nie te osobiste.
Moje wizje i marzenia to chyba ten sam sen. Chciałbym aby, miasto Przemyśl zamieszkiwali zadowoleni, świadomi siebie i świata w jakim żyją mieszkańcy. Chciałbym aby urząd wraz z potencjałem jaki mają w sobie Przemyślanie stworzył miasto przyjazne sobie nawzajem i turystom. Chciałbym stworzyć taki system, żeby turystyka stała się prawdziwą gałęzią przemysłu. Tak aby każdy kto tylko zechce mógł na turystyce zarabiać, by nadal rozwijała się baza hotelowa i gastronomiczna, aby Starówka stała się prawdziwym parkiem kulturowym, a Twierdza Przemyśl prawdziwym magnesem, który przeciągnie turystów z Austrii, Niemiec, Rosji, Węgier. To wszystko co zapowiadałem w kampanii wyborczej i zawarliśmy w naszym programie jest aktualne. Pomimo gaszenia wielu pożarów wynikłych ze stanu miejskich finansów intensywnie pracujemy. Jedne efekty tych prac już widać na inne trzeba poczekać.
Red. Miasto pełne turystów i zadowolonych mieszkańców. Trochę pomarzyliśmy…
WB. Trochę, ale obydwoje wiemy, że to jest możliwe. Nie marzę dla samych marzeń, marzę by przetrwać trudne momenty w drodze do ich realizacji. Cel, pokora, praca i da się je zrealizować.
Rozmawiała Małgorzata Dachnowicz
Poczekajmy na wiosnę , kiedy to zarosną trawą po szyję nadbrzeża Sanu, kiedy to będziemy mieli więcej potłuczonych butelek przy zejściu do rzeki, kiedy to nikt z hotelu Academia nie będzie mógł zejść z bularów w trosce o swoje życie przed uderzeniem w głowę butelką z piwa, etc..... Nie piszę o sytuacji eko0nomicznej miasta, ale o tym co narzuca nam faktyczny wygląd.Jak możemy mówić o miastu , które ma być przyjazne turystom skoro nie dbamy o jego walory czysto ekologiczne. Te zaprawiane trawą i resztkami po butelkach zejścia do Sanu są Panie prezydencie wynikiem pana zaniedbań. Myśli Pan, że tego ludzie nie widzą???? Cięcia budżetowe , które pan wymiślił są skutkiem czego??? Udeżają w najniższą klasę ludzi.. Dowal pan jeszcze więcej...... zapamiętamy.
OdpowiedzUsuń